Dlaczego nie prosimy o pomoc i jak to zmienić?

Pomoc. Pomoc jest słowem obciążonym poczuciem wdzięczności i obowiązku.

Jeśli ktoś Ci pomoże, najczęściej towarzyszy Ci przypływ pozytywnych uczuć do pomagającego. Chcesz też zazwyczaj odwdzięczyć się i czujesz się zobowiązany.

To zobowiązanie, niespłacony dług dla pomagającego często sprawia, że nie chcemy korzystać z pomocy nawet wtedy, gdy ktoś nam ją oferuje.

Przed urodzeniem dziecka zwykle nie potrzebowałam, by ktoś mi służył pomocą inną niż wysłuchanie, rada. Jednak po przyjściu na świat mojego synka odczuwałam ogromny dyskomfort na wielu płaszczyznach i to był okres w moim życiu, w którym jak nigdy łaknęłam pomocy. Zaraz po porodzie otrzymywałam dużo wsparcia od najbliższych i wiele pytań o to, jak można mi pomóc. Zamiast dać się odciążyć, na spotkania odwiedzinowe szykowałam siebie, dziecko i dom. Efektem takich odwiedzin było u mnie zmęczenie większe niż przed wizytą. Oczywiście miało to swoje plusy, bo w końcu nie byłam tylko sam na sam z dzieckiem, więc moja głowa odpoczywała. Zazwyczaj jednak byłam bardziej niż zwykle do tyłu z jedzeniem, spaniem, porządkami. Młoda matka ma naprawdę kupę nowych obowiązków plus wszystkie stare. Jest tego wszystkiego sporo.

Wydaje się, że proszenie o pomoc to prosta i naturalna droga do tego, by zdjąć część ciężaru ze swoich barków. Niestety tak jak ja wiele młodych mam ma z tym problem.

W internecie roi się od porad typu: śpij razem z dzieckiem, kiedy ktoś cię odwiedza wykorzystaj moment i weź krótki prysznic itp. Ciężko mi było wyłączyć moją obecność wtedy, gdy ktoś mnie odwiedzał. Nie wyobrażałam sobie tego, no bo jak? Powiedzieć komuś sorki, fajnie że wpadłaś, to ja spadam na drzemkę? Mnie to krępowało i nawet w relacji z najbliższymi czułam dyskomfort, by o to poprosić.

Minął rok od narodzin mojego dziecka i wiecie co, nadal miałabym problem z tym, żeby w trakcie odwiedzin się przespać. Zrozumiałam jednak, że jest kilka rzeczy, które mnie nie sprawiłyby najmniejszego problemu, gdybym ktoś mnie o nie poprosił. Mogłabym np. bez problemu komuś zrobić zakupy, pójść do apteki, zawinąć jakieś danie na wynos, z chęcią mogłabym posprzątać dom, zrobić pranie, uprasować.

Teraz po czasie myślę, że moje prośby o pomoc np. w dokupieniu czegoś, czy zawinięciu z restauracji obiadu na wynos, nie stanowiłyby większego problemu dla innych, a mnie ratowałyby czasem życie. Szkoda, że tak rzadko miałam odwagę prosić o pomoc. Nawet jeśli ktoś by mi odmówił, to co by się stało? Nic, nic by się nie zmieniło. W najgorszym wypadku byłoby tak samo.

Mam trzy główne przemyślenia związane z pomocą:

  1. Oferuj pomoc. Zauważam, że gdy zaczynam pytać znajomych, w czym mogę im pomóc, sama otrzymuje od nich oferty pomocy. Pomoc, a nawet chęć pomocy wyzwala mechanizm odwdzięczania się. Chcemy oddać komuś przysługę, więc jeśli jest nam ciężko poprosić o pomoc, zacznijmy od proponowania pomocy. 
  2. Nie odmawiaj pomocy, gdy jej potrzebujesz. Jeśli nie przyjmujesz pomocy, to zniechęcasz osobę oferującą pomoc. Tylko najbardziej wytrwali proponują pomoc pomimo nieustannych odmów. Nie rób tego. Jeśli ktoś oferuje Ci pomoc tam, gdzie jej aktualnie nie potrzebujesz, możesz zawsze podziękować, ale wskazać obszar, gdzie by ci się pomoc faktycznie przydała. Na przykład, jeśli koleżanka mówi, że może ci pomóc np z zakupami, a ty akurat masz lodówkę na full spytaj, czy zamiast zakupów mogłaby wyjść na spacer z Twoim dzieckiem. Zbyt trudne? Może koleżanka zechce pobawić się w pokoju obok z dzieckiem, a ty w tym czasie zrobisz obiad? Pomysłów jest tyle ile Twoich potrzeb. 
  3. Mów wprost czego Ci potrzeba. Im bardziej konkretnie, tym lepiej.

Pomoc od osób posiadających doświadczenie w danej kwestii jest nieco inna niż od tych, które w danej sytuacji nigdy się nie znalazły. Razem z mężem przed pojawieniem się na świecie naszego dziecka myśleliśmy, że pomoc młodym rodzicom polega na tym, by ich odwiedzić, pogugać do dziecka i dać prezent. Serio, tak właśnie definiowaliśmy pomoc. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, czego tak naprawdę oczekują mama i tata na starcie. A potrzebują spać, jeść i odpocząć od dziecka. Tylko tyle i aż tyle 🙂

Od jakiegoś czasu staram się zmienić swoje podejście w byciu samowystarczalną i otwieram się na pomoc, zaczynam o nią prosić i ją oferować.

Nie chcę, by tylko mama czy teściowa mnie i mężowi pomagali. Mam przecież cudnych znajomych, którym pomocna mogę być ja i oni mnie. Takie życie, gdzie sobie wzajemnie pomagamy jest jakieś naturalniejsze, a na pewno szczęśliwsze. Pomagając czujemy, że robimy coś dobrego, a otrzymując pomoc odpoczywamy. To chyba dobry układ? Najtrudniej jest zacząć. Jak już jednak zasmakujesz życia pełnego pomocy, nie będziesz chciał z niego zrezygnować. 

Dlatego zacznij 🙂 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *